Jest to opowiadanie fantastyczne z elementami horroru. Młoda dziewczyna wyjeżdża ze znajomymi na biwak, jednak nie wszystko idzie po jej myśli. Spotyka ją zdrada, ma kontakt z nielegalnym kłusownictwem i czymś o wiele gorszym od śmierci. Czy uda jej się przeżyć? Czy tylko jej duszy?

Jeśli spodobało lub nie spodobało Ci się opowiadanie napisz o tym w komentarzu, dodaj bloga do swoich ulubionych albo po prostu powiedz znajomym, jeśli lubią takie klimaty. Za wszystko będę ogromnie wdzięczna :)

czwartek, 4 sierpnia 2016

2

Budzik zadzwonił równo o czwartej rano. Zgramoliłam się z łóżka, chwyciłam przygotowane ubrania i ruszyłam do łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i związałam je w długiego warkocza. Ubrałam bieliznę, krótkie spodenki i czarny podkoszulek. Zaniosłam piżamę do pokoju i poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki z szynką i serem. Zalałam herbatę wrzątkiem i zaniosłam posiłek do salonu. Włączyłam poranne wiadomości. Między wypowiedziami prezentera na temat „najciekawszego miejsca na wakacje” rozkoszowałam się smakiem kanapki. Wyłożyłam stópki na stolik, oparłam głowę wygodnie o oparcie kanapy i napawałam się tą chwilą. Przez najbliższy tydzień nie postawię tu nawet kroku. Wspaniale jest w końcu oderwać się od rzeczywistości. Zero rodziców, zero narzekania i zero zmartwień.
Po jakimś czasie zawibrował mi telefon. Odblokowałam ekran i odczytałam wiadomość od Wayte’a:
Hej skarbie.  Za dwadzieścia minut będę pod Twoim domem. Mam nadzieję, że jesteś gotowa!
Odpisałam mu:
Od czwartej nie śpię i czekam z niecierpliwością!
Energicznym krokiem zaniosłam puste naczynia do kuchni i wsadziłam do zmywarki. W pokoju zarzuciłam na siebie dużą koszule w kratę i założyłam adidasy. Chwyciłam plecak i poszłam do sypialni rodziców. Zapukałam delikatnie i uchyliłam drzwi. Rodzice leżeli rozwaleni na łóżku i aż żal było ich budzić. Gdyby mnie o to nie poprosili wcześniej, pewnie dałabym im spokój.
- DZIEŃ DOBRY! – wrzasnęłam, a oni momentalnie zerwali się na równe nogi.
- Coś się stało? – spytał tata, widziałam jak żyła na szyi mu pulsuje.
- No wiecie, wyjeżdżam i kazaliście się obudzić – oznajmiłam trochę zakłopotana tym, że ich tak wystraszyłam.
- To dziś?! – odparł zszokowany i podszedł mnie przytulić. – Tylko grzecznie i pisz codziennie, jak sytuacja. Inaczej się tam przejadę osobiście.
- Tato no weź… - czułam, jak policzki mi się rumienią, ponieważ to sobie wyobraziłam. Justin nawalony bimbrem, Kyri i Jarett w jednym łóżku/namiocie (zależy od pogody), podobna sytuacja ze mną i Waytem oraz producent seriali telewizyjnych. To nie skończyłoby się najlepiej dla nas, a tata zyskałby inspiracje do nakręcenia nowego odcinka.
- Do mamy też się przytul – podeszła i objęła mnie mocno ramieniem. – Z Trevorem się pożegnałaś?
- Nie będę się żegnać z tym małym diabłem! – odpowiedziałam sztucznie oburzona.
- Masz tu jeszcze dwieście dolarów i idź się pożegnaj z bratem – mama wręczyła mi plik banknotów do ręki i wskazała głową na pokój obok. Czy ona próbuje mnie przekupić? Może być z siebie dumna, bo udało jej się.
W tym samym czasie Wayte wysłał mi SMS, że już czeka. Szybko pobiegłam do sypialni brata. Trevor spał smacznie w kołysce, więc powiedziałam tylko:
- Mam nadzieje, że już nigdy nie usłyszę twoich krzyków – i wyszłam z domu.
Wayte czekał w fordzie mondeo. Kiedy tylko zobaczył, że zamykam drzwi frontowe, szybko wysiadł. Otworzył bagażnik, gdzie wrzuciłam swój plecak. Chciałam już wsiadać, ale złapał mnie za łokieć i przyciągnął do siebie. Objął mnie w talii i zatopił swoje usta w moich. Ten gorący pocałunek jest początkiem wspaniałych wakacji. Oderwałam się od niego i dotknęliśmy się nosami. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i jeszcze raz się pocałowaliśmy. Tym razem szybko. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy po Justina.
- Spałaś w ogóle w nocy? – zagadnął mnie Wayte.
- Tak – odparłam. – Około dwudziestej drugiej skończyłam się pakować i zaraz potem poszłam spać.
- Ja nie mogłem – uśmiechnął się szeroko do szyby. – Emocje wzięły górę. Perspektywa całego tygodnia z tobą strasznie mnie… podnieca!
- Zboczeniec! – szturchnęłam go w ramię i oboje głośno się zaśmialiśmy.
- Jesteś moją dziewczyną, to normalne – próbował się wytłumaczyć. Wydał się dumny z tego faktu. I dobrze, spróbował by nie.
- Za ile będziemy u Justina? – zmieniłam temat.
- Kilka minut, ale złożę się, że będziemy musieli czekać na niego. A przecież jeszcze Kyri i Jarett!
- Nie denerwuj się skarbie – powiedziałam uspokajająco.
- Wiesz, że nienawidzę, jak ten debil się spóźnia.
- Daj spokój. I nie wyzywaj go – ostrzegłam go lekko naburmuszona.
- Bronisz go. Zawsze to robisz. – odpowiedział zły i ścisnął mocniej dłonie na kierownicy.
- Znam się z Justinem od dziecka! Jest moim przyjacielem i traktuje go, jak brata – na słowo „brat” trochę mu ulżyło. Oczywiście, mam do niego inne podejście niż do Trevora.
Wayte miał jedną denerwującą wadę. Był chorobliwie zazdrosny o Justina. Wiedział od samego początku, jakie łączą mnie z nim relacje. Znamy się od szesnastu lat i zawsze staliśmy ramie w ramie. Byliśmy w jednym przedszkolu, gimnazjum i teraz razem skończyliśmy liceum. Pocieszał mnie w trudnych chwilach, pomagał rozwiązywać problemy i bił innych chłopców, jeśli zrobili mi krzywdę. Z czasem zaczęłam sama dawać sobie z nimi rade. Justin był, jest i będzie moim jedynym, prawdziwym bratem. Trevor to po prostu pomyłka.
Zajechaliśmy na podjazd. W domu nie świeciła się ani jedna żarówka. Popatrzyliśmy na siebie z Waytem.
- Idź po swoją śpiącą królewnę, a ja pojadę po resztę – powiedział oburzony. Co on ma do niego?! Dopóki nie byliśmy razem, Justin mu nie przeszkadzał albo udawał, że nie przeszkadza. Przynajmniej raz na tydzień robił mi o niego awanturę. Najgorsze było to, że chodziło o błahostki. Starałam się, to jakoś wytłumaczyć naszą wieloletnią przyjaźnią i że nie ma o co się bać. Ale w tym momencie byłam zbyt zdenerwowana na poprowadzenie kolejnej dyskusji na ten temat.
Wysiadłam z auta i trzasnęłam głośno drzwiami. Podeszłam do miejsca kierowcy. Odsunął szybę i spojrzał na mnie poirytowany. Złapałam go za kołnierz koszulki i przyciągnęłam do siebie. Pocałunek powinien go przekonać, że nie ma o co być zazdrosny i równocześnie uspokoić.

4 komentarze:

  1. Nie wiem co myśleć, o Waytcie i Justinie...
    Jak ona może traktować tak młodszego brata! No w sumie... Nie jestem lepsza xD
    Czekam na next i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lelila po prostu jest zazdrosna o niego, wyjaśnię to w dalszych rozdziałach ;)
      Dziękuję ^^

      Usuń
  2. Rozdział ciekawy :) Widzę że kłótnia o przyjaciół jest zawsze w związkach ;) Wayt wydaje się być może romantyczny ale to raczej zazdrosnik :p a Justin chyba to typ imorezowicza :) Czekam na następne rozdziały :* Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłótnia o przyjaciół to chyba w ogóle część każdego związku ;p co do chłopaków to masz 100% racje ;) przynajmniej wiadomo przez kogo Lelila również lubi imprezować ;p
      Dziękuję<3

      Usuń