Padłam na łóżko. Czułam się, jak worek kamieni. W
końcu skoczyłam pakować ten wielki plecak. Dłonie bolały mnie od składania
ubrań, nie mówiąc już o wcześniejszym wyprasowaniu ich. Wyczyściłam trzy pary
butów i wciągnęłam w nie wyprane sznurówki.
Wzięłam kartkę z potrzebnymi rzeczami i skreśliłam to,
co już mam. Ubrania i bielizna? Są. Kosmetyki? Są. Wszelkie maści na ukąszenia
i zupki chińskie? Są. Maznęłam długopisem fajkę przy każdej z wymienionych
rzeczy. Wszystko jest. Coś jeszcze mi zostało?
- Karimatę masz? – spytała mama, jakby czytała mi w myślach. W ręku
trzymała zwój gąbki.
- Teraz już mam! – odpowiedziałam i skreśliłam kolejną pozycje na liście.
- Może jednak weźmiesz sobie śpiwór? - zasugerowała, chociaż dobrze wiedziała,
jaką otrzyma odpowiedź.
- Mamo…
- Będzie chłodno wieczorami! A co jak się przeziębisz? Chcesz przez pół
wakacji chorować? – znowu zaczynała psuć mi humor. Nie ważne, gdzie bym
jechała, z kim bym jechała, to ona zawsze musi wyciągnąć z tego co najgorsze.
- Przesadzasz. Poza tym, już ci mówiłam, że Wayte jednak bierze śpiwory,
a jeśli będzie bardzo zimno, to pójdziemy spać do domku – podałam jej swoje
najlepsze argumenty.
- No tak, Wayte… Mam nadzieję, że będziecie grzeczni.
- Mamo! – wrzasnęłam, bo już nie mogłam wytrzymać jej jęczenia.
- Już się nie odzywam! – powiedziała w swojej obronie i wyszła z mojego
pokoju.
Na liście wszystko już skreślone. Zmięłam ją w kulkę i
rzuciłam do kosza koło biurka. Wstałam niezgrabnie i przypięłam karimatę do
plecaka. Sprawdziłam jeszcze, czy wszystko mam przygotowane na jutrzejszy
poranek. Jednak w głowie ciągle pojawiała mi się ta okropna myśli: A co jeśli czegoś zapomnę? Jestem po
prostu przewrażliwiona. To ze stresu, ponieważ to mój pierwszy wyjazd z Waytem.
Musi być idealnie. Pół roku planowaliśmy i szukaliśmy odpowiedniego miejsca na
biwak. Po czterech miesiącach chcieliśmy zrezygnować, ale wtedy stał się cud.
Siedzieliśmy przygnębieni na korytarzu. Ja i Kyrstin
na ławce, a chłopcy na podłodze na przeciw nas. Po środku leżała mapa z
zaznaczonymi miejscami na biwak. Wszystkie jednak były już przekreślone. Byłyby
idealne, gdyby nie pewne „przeszkody”. Plaga komarów, pojawienie się rodziny
niedźwiedzi albo ktoś zginął w tym konkretnym regionie i matka Kyrstin nie
puści jej, ponieważ wierzy we wszystkie legendy i zabobony.
- Mówię wam, że Jezioro Górne byłoby najlepsze! – stwierdził Justin.
- Nie minie pięć minut, a będziemy cali w ugryzieniach po komarach!
Dzięki, ale nie chce być chodzącą, czerwoną i swędzącą krostą! – wybuchła
Kyrstin.
- Spokojnie, laska – zaczął Wayte. – Las Wielkiej Sosny byłby spoko,
tylko że ktoś się boi duchów.
- Wayte! – skarciłam go. – To że matka Kyrstin nie chce jej tam puścić,
ponieważ jakiś psychopata poćwiartował młodą dziewczynę, nie znaczy, że Kyri
boi się duchów.
- Dzięki – szepnęła moja przyjaciółka i przytuliła się do mojego
ramienia. – Prawdę mówiąc – szepnęła mi do ucha – to się boję, ale nie mów
nikomu.
- Dobra dobra, w takim razie co proponujecie? – spytał zrezygnowany
Justin.
- Rezerwat Ronix! – wrzasnął Jarett, przybiegł i położył plik papierów
przed nami. Usiadł koło Wayte'a i zaczął rysować palcem po mapie. – Mój wujek
dwa kilometry od niego ma mały domek. Mieści się tam osiem osób, są dwie
łazienki, kuchnia, salon i piwnica.
- Stary czekaj! – przerwał mu Wayte. – Czemu dopiero teraz o tym mówisz?!
Nie mogłeś od razu podsunąć pomysłu z „domem wujka”?
- Sam nie wiedziałem. Wróciłem wczoraj do domu i ojciec spytał się mnie,
jak nasze poszukiwania. Powiedziałem mu, że wakacje to chyba spędzimy w
namiocie w parku. Wyśmiał mnie i rzucił we mnie tymi papierami – kiwnął głową w
stronę kartek, które przeglądał teraz Justin. – Są tam zdjęcia tego domku,
wskazówki jak dojechać, gdzie są najbliższe sklepy i inne pierdoły.
- Jesteś najlepszy! – pisnęła Kyrstin i rzuciła mu się na szyje.
Leżeli na środku korytarza przytuleni. -
Wiedziałam, że coś wymyślisz!
- Kyri złaź z niego. Po lekcjach się migdalcie. – powiedziałam z lekkim
obrzydzeniem.
- Po prostu jesteś zazdrosna! – oburzyła się Kyrstin i usiadła po turecku
razem z Jarettem.
- Kyri daj jej spokój – powiedział Wayte i objął mnie ramieniem. – Jakbyś
przeżyła to co Lelila, to inaczej byś mówiła.
- Koniec tematu! – wtrącił się nagle Justin. Skinęłam głową w jego
stronę. Uśmiechnął się na znak "cichego dziękuję" z mojej strony, a
potem kontynuował. – Wróćmy do naszego biwaku. Przeglądnąłem te zdjęcia i
okolica wydaje się spokojna. Żadnych sąsiadów, zerowy ruch. Możemy imprezować
na całego!
-Justin, chyba zapomniałeś o celu tej wyprawy. Mamy spędzić trochę czasu
na łonie dzikiej natury – powiedziałam, trochę zła, że on myśli tylko o upiciu
się.
- Odrobina alkoholu jeszcze nikomu nie zaszkodziła – puścił mi oczko i
uśmiechnął się złowieszczo.
- Odrobina? Pamiętaj, że w odróżnieniu do ciebie, niektórzy chcą coś
pamiętać.
- Lelila trochę się wyluzuj. Wiem, że też chcesz się napić – znowu zaczął
się dziwacznie szczerzyć. – Przecież z jakiegoś powodu muszą mówić na ciebie
Koala – ryknęliśmy na to wszyscy głośnym śmiechem, oprócz Wayte'a.
- O co chodzi? - spytał
zdezorientowany.
-Później ci opowiemy, jak Lelila wylądowała na drzewie – zakończył temat
Jarett, na co drugi skinął głową. – Dzwoniłem już do wujka i powiedział, że na
siedem dni wynajmie nam domek. Co powiecie na drugi tydzień wakacji?
- Jak dla mnie git! – wrzasnęła radośnie Kyrstin.
- Stoi – powiedział Wayte.
- Znasz moją odpowiedź – Justin zadowolony perspektywą tygodniowego
imprezowania, wyliczał ile będzie potrzebował na alkohol. Pozostali przenieśli
wzrok na mnie.
- Przecież nie zostanę tu sama – wzruszyłam ramionami i szturchnęłam Justina.
– Dolicz tam jeszcze mnie.
To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.
Znaleźliśmy miejsce na wymarzony wyjazd. Nasz pierwsze, wspólne wakacje.
Nie mogę się doczekać na rozwinięcie akcji :D
OdpowiedzUsuńNa początek to polubiłam Lelile, zobaczymy, jak się inni później rozwiną ;)
Życzę weny ^^
Postaram się by z każdym rozdziałem działo się co raz więcej ;)Dziękuję :*
UsuńUuuuu... No wieje nudą, ale wierzę, że doprowadzisz mnie do strachu przed wypadami ze znajomymi pod namiot.... Chociaż, wtedy straciłabym najlepsze imprezy EVER ... Jakoś przeżyję xD
OdpowiedzUsuńPostacie też wyglądają na ciekawe :)
Czekam na next i weny ;)
Nie wiem czy uda mi się tak wcześnie wpleść jakieś straszne elementy :/ z tymi imprezami masz racje, troszkę muszą sobie użyć z tych wakacji ;)
UsuńDziękuję ^^